Oskar Zięta, rocznik 1975, i Szymon Brodziak, rocznik 1979. Projektant i fotograf. Zieta Prozessdesign z siedzibą we Wrocławiu i Brodziak Gallery z bazą w Poznaniu. Zasięg – cały świat. Niezależnie od siebie, power duo. Ich dzieciństwo przypadło na lata dystrybucji wody gazowanej z sokiem malinowym z ulicznego saturatora i pomijając aspekt estetyczny czy zdrowotny procederu z epoki słusznie minionej, ktoś chyba podpiął te wózki do Jordanu geniuszu, Nilu kreatywności i Gangesu ludzkich możliwości.
JAK HARTOWAŁA SIĘ STAL
Architekt i innowator Oskar Zięta i firma, którą założył wraz z ojcem, siostrą i żoną, zatrudniająca pasjonatów designu, technologii i spotkań z przyszłością tu i teraz, obchodzi w tym roku dziesięciolecie istnienia. W kategoriach biznesowych, zwłaszcza w gospodarkach kapitalistycznych, gdzie stare pieniądze w różnorodnej formie i surowcu wypełniały ładownie większej lub mniejszej armady, fortuny przechodziły z pokolenia na pokolenie, a nazwiska ojców założycieli zdobiły fasady gmachów i siedzib, brzmi to równie donośnie jak trzepot skrzydeł motyla. Jednak w kategorii rozwoju twórczej indywidualności jest to cała epoka. Wiodąca od studenckiego projektu stołka PLOPP po wielkoformatowe rzeźby korespondujące z otoczeniem Wyspy Daliowej we Wrocławiu, dziedzińca muzeum V&A w Londynie i Times Square w Nowym Jorku.